Idź do

Skąd wzięła się nazwa Ojców?

Pierwszy murowany zamek wzniósł, lub przebudował, w Osadzie nad Prądnikiem Kazimierz Wielki. Na cześć ukrywającego się niegdyś w dolinie ojca, Władysława Łokietka, nazwał warownię "Ociec u Skały", a ludność z czasem zaczęła mówić tylko Ociec, a później Ojców. Nazwa ta przylgnęła również do wsi znajdującej się u stóp zamku, zwanej wcześniej Osadą nad Prądnikiem.

O Grocie Łokietka / Grocie Królewskiej

Kiedy na przełomie XIII i XIV wieku Wacław II, król czeski, najechał na Polskę i zajął Kraków, prawowity władca, Władysław Łokietek, musiał opuścić swą siedzibę i ukryć się. Na schronienie wybrał trudno dostępną jaskinię, mieszczącą się w Ojcowie, wysoko na stoku Chełmowej Góry. Ponieważ wejście do groty zasłaniała ogromna pajęczyna, a pościg był tuż tuż, Łokietka spuszczono do jaskini po linie. W ten sposób pajęczyna nie została uszkodzona i zmyliła wojska Wacława II, które przyjechawszy pod wejście stwierdziły, że do jamy na pewno nikt ostatnio nie wchodził. Okoliczna ludność, wierna królowi, przynosiła mu jedzenie, które wygnaniec przygotowywał w małej sali - Kuchni. W drugim pomieszczeniu Łokietek miał sypialnię, a w trzecim, Sali Rycerskiej, żołnierze pragnący wesprzeć władcę w odzyskaniu tronu przysięgali mu wierność. Dzięki wieściom ze świata, zbieranym przez mieszkańców Doliny Prądnika, król wiedział co dzieje się w Krakowie i mógł wybrać odpowiedni moment na opuszczenie kryjówki, powrót do miasta i triumfalne odzyskanie korony. Wspomnienie o tamtych wydarzeniach po dziś dzień żyje w pamięci miejscowej ludności, a schronienie króla nazywane jest Grotą Łokietka lub Jaskinią Królewską.

O Pieskowej Skale

Legenda opowiada, że w baszcie zamku, zwanej niegdyś basztą Dorotki, głodową śmierć poniosła jedna z córek Tęczyńskich. Kochająca lutnistę dziewczyna została siłą wydana za starego Zaprzańca, pana na zamku w Dolinie Prądnika. W grodzie zjawił się jednak kochanek, przebrany w zakonny habit, i wybawił swoją ukochaną. Niestety zbiegów pojmali pachołkowie Zaprzańca. Lutnista zginął na stokach góry włóczony końmi, a Dorotkę wepchnięto do baszty zamkowej, gdzie miała znaleźć śmierć głodową. Na ratunek przyszedł jej jednak ukochany piesek. Wiedziony instynktem wspinał się na skałę, na której sterczała baszta, i przynosił swojej pani rzucane dla niego odpadki jadła, chroniąc tym samym Dorotkę od śmierci głodowej. Pamięć o wiernej psinie przetrwała do dziś jako nazwa skały.

wg E. Sukertowej "Legendy nadprądnikowe", 1928 r.

O Skale Rękawica

Podczas jednego z najazdów Tatarzy zbliżyli się do Ojcowa. Okoliczna ludność, szukając schronienia w trudno dostępnych jaskiniach, ukryła się także w Jaskini Ciemnej. Jednak horda nie ustępowała i zaczęła penetrować lasy i skały Doliny Prądnika. Wtedy miłosierny Stwórca zasłonił wejście do groty własną dłonią i zmylił pościg. Kiedy niebezpieczeństwo minęło i ludzie wyszli z ukrycia, okazało się, że w miejscu ręki Boga pozostała skała w kształcie dłoni, nazywana obecnie Pięciopalcówką lub Rękawicą.

wg E. Sukertowej "Legendy nadprądnikowe", 1928 r.

O Skale Łaskawiec

W czasach pańszczyźnianych we wsi Prądnik Korzkiewski władał bardzo skąpy Pan. Na piaszczystym i kamienistym wierzchołku skały pozwalał wybranym chłopom siać trzy garnce jęczmienia przez dwa lata, mieli mu jednak oddawać czwartą część plonów. Pewnego roku chłop przyznał się do czterech garnców jęczmienia, choć zapowiadało się, że plon wyniesie pięć. Nieufny Pan wyszedł na skałę i zaczął liczyć ziarna w kłosach. Kiedy chciał sięgnąć po kłos rosnący nad urwiskiem, spadł ze skały i zabił się na miejscu. Uwolnieni od złego władcy chłopi, wdzięczni losowi, nazwali skałę Łaskawcem.

wg J. Zinkowa "Krakowskie podania, legendy i zwyczaje" 1993 r.

O Maczudze Herkulesa / Sokolej Skale

Kiedy czarnoksiężnik Twardowski został złapany przez Diabła w karczmie "Rzym" w Pychowicach, miał jeszcze ostatnią szansę na ratunek. Według podpisanego wcześniej cyrografu Diabeł musiał najpierw spełnić trzy warunki Twardowskiego, a dopiero potem mógł zabrać jego duszę do piekła. Jednym z żądań, postawionych czarnoksiężnikowi, było przeniesienie opisywanej skały z innego miejsca do Doliny Prądnika i osadzenie jej cieńszym końcem w dół. Efekt pracy Diabła możemy podziwiać dzisiaj pod Pieskowa Skałą.

Sokola Skała to najpopularniejsza ludowa nazwa Maczugi Herkulesa. Jej nazwa związana jest z podaniem ludowym, opowiadającym o trzymanym kiedyś w wieży zamkowej więźniu. Mężczyźnie temu Pan obiecał wolność, jeżeli przyniesie mu pisklę z gniazda sokolego, znajdującego się na szczycie trudno dostępnej skały. Więzień, pomimo długiego zastanawiania się nad problemem, nie potrafił wymyślić żadnego sposobu na zdobycie pisklaka. W końcu znużony usnął. Nadleciała wtedy gromada sokołów i uniosła go na szczyt skały, a kiedy zabrał jedno pisklę, ptaki przeniosły mężczyznę z powrotem do zamku. Więzień odzyskał wolność, a skała po dziś dzień nazywana jest Sokolą.

Maczuga Herkulesa jest skałą liczącą 25 m wysokości. Znajduje się u stóp zamku w Pieskowej Skale.

wg E. Sukertowej "Legendy nadprądnikowe", 1928 r.

Kaplica Na Wodzie, p.w. św. Józefa Rzemieślnika (Robotnika)

Wg legendy kaplica ta została wybudowana nad wodami Prądnika, ponieważ car Mikołaj II wydał zarządzenie zabraniające budowy obiektów sakralnych na ziemi ojcowskiej. Zakaz ten udało się pominąć dzięki lokalizacji świątyni "na wodzie". Dane historyczne nie potwierdzają tego podania. Kaplica to łazienki zdrojowe zmienione lub przerobione w 1901 roku na obiekt sakralny. Kuracjusze ówczesnego sanatorium w Ojcowie odczuwali brak świątyni w Dolinie Prądnika, dlatego też ówczesny dyrektor zakładu hydropatycznego, dr Stanisław Niedzielski, zainicjował budowę kaplicy. Jest ona przykładem drewnianego budownictwa w stylu szwajcarsko - ojcowskim. Prace stolarskie zostały wykonane przez miejscowych robotników pod kierunkiem Ignacego Chmielowskiego z Ojcowa. Kaplica ma kształt krzyża o długości 11m i szerokości 5m. Wieńczy ją ażurowa wieżyczka, odnowiona gruntownie w 1996 roku. W świątyni znajdują się trzy ołtarze. Obraz Matki Boskiej Wspomożenia (główny ołtarz) został namalowany w 1901 roku przez kuracjuszkę uzdrowiska - Stefanię Cichocką.